poniedziałek, 29 czerwca 2015

PERFECT MATCH

Perfect match... szczerze mówiąc w pewnym momencie zwątpiłam w jego istnienie. Zaglądanie na skrzynkę co kilkanaście minut stało się rutyną. Rozmowy z rodzinami były ciekawe, lecz na dłuższą metę ciągłe umawianie się na skype stało się męczące. Zwłaszcza, że z większością z nich rozmawiałam ot tak, z ciekawości czy żeby po prostu mieć trochę kontaktu z żywym językiem. Wszystko zmieniło się pewnego dnia. Pamiętam do dziś, w jakim szoku byłam, kiedy sprawdzałam jak zwykle rano e-maile i ujrzałam łącznie 6 (!) nowych matchy! Myślałam, że to jakiś błąd w systemie, ale nie - każda rodzinka była inna. Od razu zauważyłam dwie, ciekawe rodziny - jedną z nich była rodzinka z dwójką słodkich chłopców - 3 miesięcznym i 3 letnim - match #13. Mieszkali w stanie New Jersey - zaraz pod Nowym Jorkiem. Druga z nich to właśnie mój PM, match #16. Obie z nich wydawały się być świetne, chociaż chyba serce ciągnęło do tej drugiej. Jak się po kilku dniach okazało, obie rodziny zdecydowały, że chcą abym została ich Au Pair! Miałam przeogromny dylemat. Po moich przejściach z pierwszym, nieudanym PM oraz bacznych obserwacjach historii różnych Au Pair, jestem zdania, że nie da się poznać ludzi podczas rozmów na skype. Trochę to przykre, ale nie wierzę w żadne idealne PM od pierwszych minut rozmowy, że to się czuje i wtedy wszystko inne schodzi na dalszy plan. Teraz szukając ponownie nowej rodziny starałam się patrzeć na wszystko z dystansem i nie podejmować pochopnych decyzji. Analizowałam wszystkie za i przeciw, zwracałam uwagę na wszystko - na kontakt z rodziną (jak się z nimi rozmawia i czy odpowiadają na każde moje pytanie), na ilość i wiek dzieci, schedule, dostęp do samochodu. Wszystkie te czynniki są moim zdaniem przeogromnie ważne. I tak oto zdecydowałam się na rodzinę z matchu #16! Od początku byłam jakoś do nich bardziej przekonana.
A teraz kilka słów więcej o mojej, miejmy nadzieję, cudownej host family:

Rodzinka z jedną, przesłodką córeczką. Aktualnie ma 2 latka.
Pierwsza rozmowa była rewelacyjna! Nigdy nie byli w programie, będę ich pierwszą Au Pair, byłam też pierwszą osobą, z jaką przeprowadzili interview. Wszystko było dla nich takie nowe! Rozmowa była bardzo luźna, czułam się bardzo swobodnie. Hostowi uśmiech nie schodził z ust. Malutka siedziała na kolanach u mamy i cały czas coś mówiła, przynosiła i pokazywała zabawki. Chciała pokazać mi nawet kota! Czy już mówiłam, że uwielbiam dwulatki? Moim zdaniem to najlepszy wiek! Kolejne rozmowy były również bardzo udane. Host urządził małą wycieczkę z kamerą po domu i pokazał mi go prawie w całości, łącznie z ogrodem. Będę mieszkała w ładnym pokoju z pięknym widokiem na miasto.
Bardzo zależy, żebym jak najwięcej zobaczyła. Wielokrotnie pytali, co chciałabym zobaczyć i zrobić w USA czy nawet jak chciałabym świętować tam swoje urodziny. Są bardzo elastyczni, jeśli chodzi o grafik, mówili, że nie ma problemu, jeśli chciałabym przedłużyć swój weekend o jeden czy kilka dni wolnego, żeby pojechać gdzieś dalej.

Schedule: rano godzinę/dwie od ok 6/6:30 do 7:30/8. Mała jest w daycare center (żłobku) do godziny 16. O tej godzinie odbieram ją i zajmuję się nią do ok 19, aż wrócą hości (oboje pracują poza domem). Tak będzie to wyglądało od poniedziałku do czwartku. Piątki będą bardzo elastyczne, czasami będę pracować krócej. Codziennie o 20 V. kładzie się spać. Hości będą również prosić mnie czasami o zostanie z małą na kilka godzin podczas ich wspólnych, weekendowych wyjść (około 2 razy w miesiącu). Czasami będzie to południe, czasami wieczór. Grafik bardzo mi się podoba, pracy nie jest bardzo dużo, będę miała sporo wolnego czasu w ciągu dnia.

Lokalizacja: piękna California, rodzinka mieszka około 30 minut od San Francisco! Chociaż nie zależało mi koniecznie na Californii, to bardzo cieszę się, że będzie mi dane się tam znaleźć.
Mam nieograniczony dostęp do samochodu, HP planują kupić trzeci samochód dedykowany dla mnie. Mówili, że mogę jechać nawet do NYC haha.

Jak dotąd zrobili na mnie bardzo pozytywne wrażenie, wydają się być cudownymi ludźmi. Dużo mailujemy, pytają co u mnie, opowiadają co u nich słychać. Są bardzo, bardzo podekscytowani! Host wysłał mi już nawet e-maila z dostępnymi kursami w okolicy i informacje o prawku - mam już książkę do nauki na egzamin w PDFie. Są bardzo otwarci, mogę przyjmować gości w domu w wolnym czasie, nawet nocować przyjaciół. Jestem nastawiona bardzo pozytywnie, chociaż nie chwalę dnia przed zachodem słońca. Myślę, że dopiero po kilku miesiącach będę mogła określić, czy to faktycznie jest Perfect Match. Miejmy nadzieję, że tak będzie!
No i najważniejsze... lecę 3 sierpnia. Za trochę ponad miesiąc! Czeka mnie jeszcze wizyta w ambasadzie oraz spore zakupy - walizki, prezenty i inne rzeczy potrzebne do wyjazdu. Tak więc USA - here I come!
Zostawiam was z kilkoma zdjęciami cudownego San Francisco.





Agata

18 komentarzy:

  1. PM - marzenie ! aż zazdroszczę :) powodzenia w wielkim świecie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie zazdrooo!. Gdybym ja sie uczyla angla tez bym poleciala, a zawsze byl niemiec. Teraz zaluje. Nie to, ze jestem kompletnie zielona, ale zdalam sobie mature z angla i mialam 55% z ustnego, takze mialabym obawy leciec :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uczyłam się niemieckiego całe życie. Nie ma się czym martwić, na miejscu nauczyłabyś się bardzo szybko! :)

      Usuń
  3. No i teraz pakowanie i czekać na wylot :P a PM cudny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje się być perfectly! Powodzenia ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Aga naprawdę się cieszę, ze ci się udało, bylaś taka podłamana na początku, a teraz trafilaś na niemalże ideałów ;-D Wierzę, że zdania na ich temat nie zmienisz i ze w Californii będzie ci cudownie ;-)
    Pozdrawiam ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana! :* Oj byłam, ale jak widać - nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!

      Usuń
  6. Gratulacje ! Na pewno będzie Ci u nich dobrze. I po tych kilku miesiącach stwierdzisz, że to na 100% był PM :D

    OdpowiedzUsuń