wtorek, 23 czerwca 2015

MOJA MATCHOWA HISTORIA PART. 1 (matche 1- 8)

Postanowiłam opisać wszystkie rodziny, które miałam w procesie matchingu (poszukiwania host rodzinki).
Krótka ściągawka dla niezorientowanych: match - dopasowanie z rodzinką, mówiąc kolokwialnie - familia wbija Ci na profil jako zainteresowana naszą osobą. Natomiast PM (perfect match) jest wtedy, kiedy jesteśmy już zdecydowani na daną rodzinkę, by z nimi zamieszkać, a ona jest zdecydowana wybrać nas na swoją Au Pair.
Moja historia jest ciut bardziej skomplikowana. Miałam już PM kilka miesięcy temu, z moim pierwszym matchem. Jednak z czasem dowiedziałam się wielu rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia, więc zostałam zmuszona zrezygnować z nich i zacząć poszukiwania od nowa.
Moją agencją jest APC, w międzyczasie zapisałam się również do APiA.
Nie przedłużając:

Match #1
lokalizacja: Bay Shore, New York - godzina do NYC
dzieci: trójka - chłopcy (7 lat, 4 lata), dziewczynka (2 lata)
APC

Były PM. Był to mój pierwszy match, co wiązało się z ogromnymi emocjami. Pojawili się 3 dni po otworzeniu roomu (profilu). Na początku byłam nastawiona do nich sceptycznie, jednak z czasem coraz bardziej się do nich przekonywałam (niestety). Schedule (teoretycznie): 7 - 15:30, weekendy wolne. Oferowali auto. Mieszkali niedaleko oceanu, na Long Island. Blisko znajdowało się mnóstwo plaż. Umówiliśmy się na skype - była to, jak można się domyślić pierwsza rozmowa z rodzinką, więc towarzyszył temu wieelki stres. 2 dni później, podczas drugiej, bardzo krótkiej rozmowy spytali się, czy chce zostać ich Au Pair. Cała w skowronkach, zgodziłam się. Niestety, jak się później dowiedziałam, wszystko co oferowali było jedną wielką ściemą.



Match #2
lokalizacja: Fort Washington, Pennsylwania - pół godziny do Philadelphii
dzieci: trójka - dziewczynki (5 lat, 3 lata, 10 miesięcy)
APC

Rodzinka z trzema małymi, jasnowłosymi dziewczynkami. Weszli na room dzień po matchu nr 1. Rozmawiałam z mamą dzieci na skype. Interview to było bardzo dziwne - hostka chodziła z telefonem po domu, dzieci płakały, było strasznie chaotycznie. Dużo nie zrozumiałam, mówiła bardzo szybko, chociaż pewnie też w dużej mierze było to spowodowane moim stresem. Generalnie była bardzo miła, ale sprawiła wrażenie bogatej amerykanki - opowiadała o dużej galerii handlowej, która znajduje się niedaleko ich miejsca zamieszkania oraz o tym, że ma sprzątaczkę, bo lubi czystość. Chciała, żebym także porozmawiała z jej mężem kilka dni później, ale wysłałam jej wiadomość, że znalazłam już PM.


Oraz matche po ponownym otworzeniu roomu:

Match #3
lokalizacja: La Grange Park, Ilnois - pół godziny od Chicago
dzieci: czwórka - dziewczyny 19 lat, 4 latka, bliźniaki 2 miesięczne (dziewczynka + chłopiec)
APC

Jak zobaczyłam ten match pomyślałam: hoho o nieeee. Trójka małych dzieci, 2 miesięczne bliźniaki i 4 latek, dużo pracy, brak auta. Plus 19 letnia córka, która pewnie by imprezowała, a ja siedziałabym z dziećmi w domu haha. Jedyne co było świetne to pokój dla Au Pair - jak z bajki <3 Ogromne duże łóżko, mnóstwo okien. Podziękowałam im w e-mailu, argumentując, że taka liczba małych dzieci to zbyt wiele dla mnie.



Match #4
lokalizacja: Yardley, Pensylwannia - godzina do Philadelphii, 1,5 godziny do NYC
dzieci: dwóch chłopców (5 lat, 10 miesięcy)
APC

Polska rodzinka - oboje rodziców byli Polakami. Chcieli polską Au Pair, żeby mówiła do dzieci po polsku. Dla mnie to z góry ich skreśliło, ponieważ bardzo zależy mi na rozwijaniu mojego angielskiego. Poza tym lokalizacja była po prostu słaba - daleko zarówno do Phily, jak i do NYC. Podziękowałam im w e-mailu.



Match #5
lokalizacja:  Mill Valley, California - 15 minut od San Francisco
dzieci: dwie dziewczynki (2,4 latka)
APC

Bardzo ucieszyłam się widząc match z Californii! Pamiętam, że jeszcze dzień wcześniej narzekałam dziewczynom, że nie mam żadnych rodzinek z ciepłych stanów. A tu bum! 15 minut od cudownego San Francisco, po drugiej stronie Golden Gate Bridge. Wiek dzieci był w porządku. Jednak mina mi zrzedła czytając ich aplikację. Pisali, że szukają niezależnej Au Pair, która nie będzie chciała ciągle spędzać czasu z rodziną, tylko ma cieszyć się wolnym czasem w swoim pokoju lub wychodząc ze znajomymi. Czyli generalnie szukali pracownika, który po skończonej pracy idzie do siebie. Rozmawiałam z nimi na skype, wstałam specjalnie o 5 rano haha. Poruszyłam tą kwestię "niezależności" podczas rozmowy, hostka powiedziała, że nie szuka kolejnej córki, że Au Pair nie będzie członkiem rodziny. Możliwe, że są dziewczyny, którym taki układ pasuje, jednak ja zdecydowanie do takich nie należę.



Match #6
lokalizacja: Cottage Grove, Minnesota - 15 minut do Minneapolis
dzieci: trzech chłopców (3 latka, 1,1 - roczne bliźniaki)
APC

Mieli przecudowny list! Pełen entuzjazmu, mnóstwo zdjęć synków, rodziny, domu, ich aktualnej Au Pair (z Niemiec). Umówiliśmy się na skype, chociaż czułam, że nic z tego nie będzie (za dużo dzieci i kiepska lokalizacja, lubili być wśród natury). Podczas interview nie byli wcale tacy zachwycający jak w liście, rozmawiało się dobrze, ale nie zauroczyli mnie. Nie odezwali się już więcej.



Match #7
lokalizacja: Northport, Alabama - pod Tuscaloosa
dzieci: dwie dziewczynki (1,1 - roczne bliźniaczki)
APC

Rodzinka z ciekawego stanu, jakim jest Alabama. Raczej nie ma tam zbyt dużo Au Pair. Niestety, mieszkali w maleńkiej miejscowości, a do większego miasta (Birmingham) były aż 2 godziny. Pamiętam, że mieli dwa psiaki - Chihuahuaę i Golden Retrievera - ten drugi jeździł z hostem do pracy. Rozmawiałam z hostką - przecudowna kobieta. Interview trwało godzinę, ale czułam się jak na pogaduszce z koleżanką! Jej mąż pracował w tygodniu poza domem, widywali się głównie w weekendy. Mieli aktualnie Au Pair z Kolumbii, która pomagała im bardzo dużo, czasami wstawała nawet w nocy do dzieci. To nie dla mnie! Bałabym się, że będą oczekiwać ode mnie tego samego. Dwójka dzieci, które właśnie zaczynają chodzić byłaby zbyt wielkim wyzwaniem, więc byłam zmuszona im odmówić.



Match #8
lokalizacja: Portola Valley, California - 45 minut do San Francisco, 30 minut do San Jose
dzieci: dwie dziewczynki (3,1)
APC

Kolejna rodzina z Californii! Mieszkali w małej miejscowości, lecz stosunkowo łatwo można dostać się do większych miast (SF, SJ). Matka pielęgniarka, jak można się domyślić - pracująca w weekendy, mająca bardzo nieregularny tryb pracy, ojciec miał knajpę w centrum San Francisco - również pracował w weekendy. Au Pair dostawałaby grafik z około dwutygodniowym wyprzedzeniem. Mieli aktualnie AP z Niemiec. Rozmawialiśmy na skype, jednak bardzo się rozczarowałam. Wcale nie prowadzili rozmowy. Hostka sprawiała wrażenie niezainteresowanej, host był całkiem w porządku, ale to zdecydowanie nie było to.


Kolejne matche w następnym wpisie!

Agata

9 komentarzy:

  1. Niektóre te matche wręcz "szalone". Nie zazdroszczę sytuacji z pierwszym matchem. Musiało być Ci ciężko. Najważniejsze, że masz już PM ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma tego złego co by na dobre... ;) ! A mój PM opiszę za kilka dni. Buziaki!

      Usuń
  2. Alabama super lokalizacja (chociaz Twoja przyszla lepsza haha;D).

    OdpowiedzUsuń
  3. Alabama super lokalizacja (chociaz Twoja przyszla lepsza haha;D).

    OdpowiedzUsuń
  4. Alabama super lokalizacja (chociaz Twoja przyszla lepsza haha;D).

    OdpowiedzUsuń
  5. taa Alabama <3 ale Cali lepsza :P Czekam na następne notki! :)

    OdpowiedzUsuń