piątek, 3 lipca 2015

ONE MONTH LEFT

Dzisiaj 3 lipca... tak, to już za miesiąc! Za miesiąc lecę na koniec świata - dosłownie.
Czas leci nieubłagalnie, a mną targają przeróżne emocje. Wydaje mi się, że nadal w to nie wierzę. Są momenty, kiedy bardzo się cieszę i nie mogę się doczekać aż zobaczę moją host rodzinę oraz te wszystkie niesamowite miejsca. Czasami jednak jestem lekko przerażona i myślę "co ty robisz dziewczyno..." i od razu przypomina mi się gadanie rodziny "idź na studia i do pracy, po co kombinujesz" haha. Muszę przyznać, że zaczęłam patrzeć na wszystko zupełnie inaczej. Spoglądam na to, co mnie otacza i myślę, że już niedługo wszystko się zmieni. Doceniam każdą chwilę ze znajomymi, każda miłą rozmowę, każde liźnięcie mnie przez mojego psa po nosie. Czeka mnie wiele zmian, właściwie zmieni się wszystko! Będzie to ogromna rewolucja w moim życiu. Nowe miejsce, nowi ludzie, inny język... nigdy nawet samolotem nie leciałam! A postanowiłam lecieć kilkanaście tysięcy kilometrów dalej, na rok i to sama! Brzmi szalenie? Tak, to trochę szaleństwo. Jednak myślę, że jest tego warte, bo dla marzeń robi się wiele. Gdzieś kiedyś czytałam ciekawy artykuł o strefie komfortu. Aby spełniać marzenia, musimy ją opuścić. Ludzie boją się zostawić to co bezpieczne, znane, sprawdzone... i analogicznie - boją się nieznanego, nie chcą postawić wszystkiego na jedną kartę. Warto jednak znaleźć w sobie tą odwagę i zrobić to, co Cię przeraża. Bo prawdziwe życie zaczyna się tam, gdzie kończy się nasza strefa komfortu!
So let's do it!



Za oknem piękna pogoda, a ja siedzę z gorączką i naszło mnie na takie luźne przemyślenia. Pomyślałam, że dobrze jest czasami uchwycić i uwiecznić nasze myśli, uczucia. 
Do następnego!
Agata

poniedziałek, 29 czerwca 2015

PERFECT MATCH

Perfect match... szczerze mówiąc w pewnym momencie zwątpiłam w jego istnienie. Zaglądanie na skrzynkę co kilkanaście minut stało się rutyną. Rozmowy z rodzinami były ciekawe, lecz na dłuższą metę ciągłe umawianie się na skype stało się męczące. Zwłaszcza, że z większością z nich rozmawiałam ot tak, z ciekawości czy żeby po prostu mieć trochę kontaktu z żywym językiem. Wszystko zmieniło się pewnego dnia. Pamiętam do dziś, w jakim szoku byłam, kiedy sprawdzałam jak zwykle rano e-maile i ujrzałam łącznie 6 (!) nowych matchy! Myślałam, że to jakiś błąd w systemie, ale nie - każda rodzinka była inna. Od razu zauważyłam dwie, ciekawe rodziny - jedną z nich była rodzinka z dwójką słodkich chłopców - 3 miesięcznym i 3 letnim - match #13. Mieszkali w stanie New Jersey - zaraz pod Nowym Jorkiem. Druga z nich to właśnie mój PM, match #16. Obie z nich wydawały się być świetne, chociaż chyba serce ciągnęło do tej drugiej. Jak się po kilku dniach okazało, obie rodziny zdecydowały, że chcą abym została ich Au Pair! Miałam przeogromny dylemat. Po moich przejściach z pierwszym, nieudanym PM oraz bacznych obserwacjach historii różnych Au Pair, jestem zdania, że nie da się poznać ludzi podczas rozmów na skype. Trochę to przykre, ale nie wierzę w żadne idealne PM od pierwszych minut rozmowy, że to się czuje i wtedy wszystko inne schodzi na dalszy plan. Teraz szukając ponownie nowej rodziny starałam się patrzeć na wszystko z dystansem i nie podejmować pochopnych decyzji. Analizowałam wszystkie za i przeciw, zwracałam uwagę na wszystko - na kontakt z rodziną (jak się z nimi rozmawia i czy odpowiadają na każde moje pytanie), na ilość i wiek dzieci, schedule, dostęp do samochodu. Wszystkie te czynniki są moim zdaniem przeogromnie ważne. I tak oto zdecydowałam się na rodzinę z matchu #16! Od początku byłam jakoś do nich bardziej przekonana.
A teraz kilka słów więcej o mojej, miejmy nadzieję, cudownej host family:

Rodzinka z jedną, przesłodką córeczką. Aktualnie ma 2 latka.
Pierwsza rozmowa była rewelacyjna! Nigdy nie byli w programie, będę ich pierwszą Au Pair, byłam też pierwszą osobą, z jaką przeprowadzili interview. Wszystko było dla nich takie nowe! Rozmowa była bardzo luźna, czułam się bardzo swobodnie. Hostowi uśmiech nie schodził z ust. Malutka siedziała na kolanach u mamy i cały czas coś mówiła, przynosiła i pokazywała zabawki. Chciała pokazać mi nawet kota! Czy już mówiłam, że uwielbiam dwulatki? Moim zdaniem to najlepszy wiek! Kolejne rozmowy były również bardzo udane. Host urządził małą wycieczkę z kamerą po domu i pokazał mi go prawie w całości, łącznie z ogrodem. Będę mieszkała w ładnym pokoju z pięknym widokiem na miasto.
Bardzo zależy, żebym jak najwięcej zobaczyła. Wielokrotnie pytali, co chciałabym zobaczyć i zrobić w USA czy nawet jak chciałabym świętować tam swoje urodziny. Są bardzo elastyczni, jeśli chodzi o grafik, mówili, że nie ma problemu, jeśli chciałabym przedłużyć swój weekend o jeden czy kilka dni wolnego, żeby pojechać gdzieś dalej.

Schedule: rano godzinę/dwie od ok 6/6:30 do 7:30/8. Mała jest w daycare center (żłobku) do godziny 16. O tej godzinie odbieram ją i zajmuję się nią do ok 19, aż wrócą hości (oboje pracują poza domem). Tak będzie to wyglądało od poniedziałku do czwartku. Piątki będą bardzo elastyczne, czasami będę pracować krócej. Codziennie o 20 V. kładzie się spać. Hości będą również prosić mnie czasami o zostanie z małą na kilka godzin podczas ich wspólnych, weekendowych wyjść (około 2 razy w miesiącu). Czasami będzie to południe, czasami wieczór. Grafik bardzo mi się podoba, pracy nie jest bardzo dużo, będę miała sporo wolnego czasu w ciągu dnia.

Lokalizacja: piękna California, rodzinka mieszka około 30 minut od San Francisco! Chociaż nie zależało mi koniecznie na Californii, to bardzo cieszę się, że będzie mi dane się tam znaleźć.
Mam nieograniczony dostęp do samochodu, HP planują kupić trzeci samochód dedykowany dla mnie. Mówili, że mogę jechać nawet do NYC haha.

Jak dotąd zrobili na mnie bardzo pozytywne wrażenie, wydają się być cudownymi ludźmi. Dużo mailujemy, pytają co u mnie, opowiadają co u nich słychać. Są bardzo, bardzo podekscytowani! Host wysłał mi już nawet e-maila z dostępnymi kursami w okolicy i informacje o prawku - mam już książkę do nauki na egzamin w PDFie. Są bardzo otwarci, mogę przyjmować gości w domu w wolnym czasie, nawet nocować przyjaciół. Jestem nastawiona bardzo pozytywnie, chociaż nie chwalę dnia przed zachodem słońca. Myślę, że dopiero po kilku miesiącach będę mogła określić, czy to faktycznie jest Perfect Match. Miejmy nadzieję, że tak będzie!
No i najważniejsze... lecę 3 sierpnia. Za trochę ponad miesiąc! Czeka mnie jeszcze wizyta w ambasadzie oraz spore zakupy - walizki, prezenty i inne rzeczy potrzebne do wyjazdu. Tak więc USA - here I come!
Zostawiam was z kilkoma zdjęciami cudownego San Francisco.





Agata

sobota, 27 czerwca 2015

MOJA MATCHOWA HISTORIA PART. 3 (matche 18 - 26). PODSUMOWANIE

Kolejna i zarazem ostatnia część mojej matchowej historii. Poprzednie części: TUTAJ1 i TUTAJ2.

Match #18
lokalizacja: League City, Texas - przedmieścia Houston
dzieci: czwórka: dwóch chłopców (7,5) dwie dziewczynki (2,1)
APC

Tym razem gorący Texas! Przedmieścia pięknego Houston. Niestety, liczba dzieci (i ich wiek) mnie mocno przeraziła. Dla takiej gromadki potrzebne by były chyba co najmniej dwie Au Pair. Mieliśmy rozmawiać na Skype, jednak w trakcie umawiania się znalazłam PM, więc do rozmowy nie doszło.



Match #19 
lokalizacja: Monroe, Georgia - godzina od Atlanty
dzieci: brak, hostka w ciąży z bliźniaczkami
APiA

Jakież było moje zdziwienie, kiedy wertując aplikacje tej rodzinki zobaczyłam: brak dzieci! haha. Hostka w ciąży z bliźniakami. Wysłali mi bardzo służbowego maila, z kilkoma informacjami na ich temat oraz całą listą zasad i wymagań. Mieli trzy buldogi angielskie. <3 Co dziwne - nie chcieli od razu umawiać się na skype, tylko preferowali kontakt mailowy. Dzieci miały przyjść na świat w listopadzie, Au Pair chcieli na koniec września.


Match #20
lokalizacja: Oakdale, New York - 1,5 godziny od NYC
dzieci: trójka: chłopiec (6), dziewczynka (4), + jedno w drodze - hostka w ciąży
APC

Oakdale to miasteczko na Long Island, zaraz obok mojego pierwszego, byłego PM. W tej miejscowości odbywa się również szkolenie z agencji Cultural Care, więc jest zapewne doskonale znana dziewczynom z tej agencji. Rodzinka wysłała maila, chcieli rozmawiać, jednak wtedy byłam w trakcie wybierania PM, więc podziękowałam.


Match #21
lokalizacja: River Vale, New Jersey - pół godziny do NYC
dzieci: czwórka: dwie dziewczynki (6,3), chłopiec (9) + jedno w drodze - hostka w ciąży
APiA

Niezła lokalizacja, obok rodzinki z Bogoty, blisko do Nowego Jorku. Sporo dzieci, dużo pracy. Napiali maila, odpisałam, że jestem już blisko PM.

Match #22 
lokalizacja: Aleksandria, DC - przedmieścia Waszyngtonu
dzieci:1,1 -  roczne bliźniaczki
APiA

Otrzymałam przemiłego, długiego maila. Ich list również był świetny, sprawiali wrażenie bardzo ciepłych ludzi. Mieli aż 5 przygarniętych kotów! 



Match #23
lokalizacja: Aurora, Colorado - przedmieścia Denver
dzieci: trójka: dwie dziewczynki (6 lat, 3 miesiące), chłopiec (4 latka)
APiA

Colorado! <3 Kiedyś marzyłam, żeby tam trafić. Słynne miasteczko Aurora - kilka lat temu miała miejsce tam strzelanina w szkole, było o tym bardzo głośno. Wysłali miłego maila, również podziękowałam zainteresowanie i poinformowałam ich, że mam już rodzinkę.



Match #24
lokalizacja: Milford, Connecticut - 1,5 godziny do NYC
dzieci: jedno - chłopiec (1 - roczny maluch)
APiA

Bardzo śmieszna rodzinka. W ich aplikacji w pierwszej kolejności znalazłam zdjęcia domu, hostów podczas jakiejś imprezy, psa, dopiero na końcu kilka zdjęć synka. Mają aktualnie Au Pair z Polski. Napisali, że ona ich opuszcza, dlatego, że jej chłopak nie zgodził się wyemigrować do USA! :o Ciekawe czy ta dziewczyna o tym wie, że hości takie rzeczy o niej opowiadają haha.

Match #25
lokalizacja: Hugo, Minnesota
dzieci: dwóch chłopców (6 mies, 1 rok)
APiA

Rodzinka po oficjalnym potwierdzeniu matchu.

Match #26
lokalizacja: Willmete, Illnois - 30 minut od Chicago
dzieci: trójka: dziewczynki (7 lat, 5lat, 3 miesiące)
APiA

Również kolejna rodzinka po PM.

Podsumowując mój proces szukania rodziny:
- 26 rodzin - 13 APC + 13 APiA.
czas: 4 tygodnie. 15 stanów:
4x California
3x Illnois
2x New York
2x New Jersey
2x Massachusetts
2x Connecticut
2x Pensylwannia
2x Minnesota
1x Floryda
1x Alabama
1x North Carolina
1x Georgia
1x Virginia 
1x Colorado
1x Texas

Jak widać trafiały mi się baaaardzo zróżnicowane lokalizacje. Pojawiło się chyba większość stanów, w których mieszkają Au Pair.  Przeważały rodziny z małymi dziećmi, często nawet trzema czy czterema. Proces szukania rodziny wspominam bardzo miło, chociaż czasami miałam już dość - ciągłe umawianie się na rozmowy, nerwowe odświeżanie maila co 10 minut. Zdecydowanie cieszę się, że znalazłam już Perfect Match. A o nim opowiem już wkróce!

Agata


piątek, 26 czerwca 2015

MOJA MATCHOWA HISTORIA PART 2. (matche 9 - 17)

Zapraszam na kolejną część mojej matchowej historii. Pierwsza część TUTAJ.

Match #9
lokalizacja: Parkland, Floryda - 15 minut of Fort Lauderdale, 40 minut od Miami
dzieci: trójka - chłopiec (5 lat) i dwie dziewczynki (2,2 - dwuletnie bliźniaczki)
APC

Byłam w sporym szoku widząc match z Florydy. Lokalizacja wręcz wymarzona! Mieli przepiękny, ogromny dom pod palmami, z basenem! <3 I słodkiego małego psiaka, sznaucerka. Lubili wędkować i żeglować (posiadali własną łódź). Często wyprawiali spotkania rodzinne, większość rodziny mieszkała niedaleko. Ojciec był agentem nieruchomości, matka pracowała w domu w swoim biurze. Opieka głównie nad bliźniaczkami, chłopiec większość dnia jest w szkole, a po szkole u dziadków. Bardzo lubię dwulatki, moim zdaniem to najlepszy wiek. Dziewczynki były przesłodkie! Umówiliśmy się na skype, rozmawiałam z samą hostką - świetna babka! Dużo się śmiałyśmy, było bardzo luzacko i bez skrępowania. Szczerze mówiąc, na początku miałam spore nadzieje, że mnie wybiorą. Jednak po pewnym czasie otrzymałam e-maila, że wybrali inną dziewczynę, która ma 24 lata, jest przedszkolanką i jest bardzo religijna, nie imprezuje. Nie ma się co dziwić, bo pewnie będąc matką sama wybrałabym taką Au Pair.

 Fort Lauderdale - niecałe 15 minut od ich domu <3

Match #10
lokalizacja:  Arden/Asheville, North Carolina
dzieci: trójka: dziewczynka (4 latka), chłopiec (2 latka) + jedno w drodze - hostka w ciąży
APC

Kolejny rzadko spotykany i ciepły stan. Rodzinka widmo. Nie napisali maila, ja też nie miałam zamiaru pierwsza się odzywać. Dużo pracy, hostka w domu w ciąży i lokalizacja moim zdaniem też była słaba (Asheville jest przepięknym miasteczkiem, lecz małym).


Match #11
lokalizacja: Belmont, Masachusetts - 20 minut od Bostonu
dzieci: trójka: dziewczynka (2 latka), dwóch chłopców (4 latka, 1 miesiąc)
APiA

Jest i Boston! Trójka małych dzieci (w tym miesięczny noworodek)... to zbyt wiele. Rozmawiałam z hostką na skype, bardzo miła kobieta. W wieku 18 lat była na wymianie kulturowej na Kostaryce, więc wydawała się rozumieć na czym polegają tego typu programy. Oferowali całe piętro na użytek Au Pair - spory pokój i łazienkę. Chciała umówić się na kolejną rozmowę, tym razem także z jej mężem, jednak odmówiłam.


Match #12
lokalizacja: South Elgin, Illnois - godzina od Chicago
dzieci: dwójka: chłopiec (2 latka) i dziewczynka (2 miesięczna)
APiA

Z tą rodziną miałam spory dylemat. Wydawali się być świetni! Miała ich na profilu także Wiktoria, której spytali się już na pierwszej rozmowie, czy chce zostać ich Au Pair! :o Bałam się, że w moim przypadku będzie podobnie. Mieliśmy umówić się na skype, raz byłam zmuszona przełożyć rozmowę, zaproponowałam nowy termin, ale już się nie odezwali.



Match #13
lokalizacja: Bogota, New Jersey - 10 minut do NYC
dzieci: dwójka: chłopcy (3 latka, 3 miesiące)
APiA

To rodzinka, nad którą dłuuugo się zastanawiałam. Byłam bardzo blisko PM z nimi. Ale od początku - 3 letni chłopiec i drugi, maleńki - 3 miesięczny. Super lokalizacja - 10 minut do NYC, niecałe pół godzinki do serca Manhattanu!  Przecudowni hości, mieli Au Pair już drugi rok (ze Słowacji).  Podobało mi się, że mówili o wszystkim szczerze, wiele razy podkreślali, że dla nich otwarta komunikacja jest najważniejsza. Odpisywali bardzo wyczerpująco na każde moje pytanie, byli po prostu przekochani. Po kilku rozmowach na skype i wymienieniu kilkudziesięciu maili, spytali się, czy chciałabym zostać ich Au Pair! Rozmawiali także z innymi dziewczynami, ale wybrali mnie, wiele razy powtarzali, że myślą, że będę idealnie pasować do ich rodziny, było to bardzo miłe. Miałam ogromny dylemat, bo byłam w trakcie rozmów z inną, także bardzo interesującą rodzinką (aktualnie już  będącą moim PM). 4 dni siedziałam i myślałam, co wybrać. Pisałam do wszystkich znajomych, żeby mi coś doradzili, opisując obie rodziny, między którymi wybierałam haha. Jednak u tej HF miałabym sporo pracy - całe 45h, starszy chłopiec chodził do przedszkola tylko na 3 godziny. Mniejszy miałby pół roczku w chwili mojego przyjazdu, czyli lada moment i zacząłby podejmować próby chodzenia. Poprosiłam ich o trochę czasu na przemyślenie sprawy, jednak po kilku dniach z ogromnym żalem wysłałam im maila, że wybrałam inną rodzinę. Było mi bardzo szkoda im odmawiać...Ich przyszła Au Pair na pewno będzie bardzo zadowolona!



Match #14
lokalizacja: Fair Oaks, California - 20 minut do Sacramento
dzieci: czwórka: trzech chłopców (3 mies, 8 lat, 16 lat), dziewczynka ( 4 latka) 
APiA

Najdziwniejsza rodzinka ever. Jedyny plus, to ciekawa lokalizacja - mieszkali pod Sacramento, raczej nieczęsto spotyka się rodzinki z tej części Californii. Poza tym - czwórka dzieci, mnóstwo pracy. W liście opisywali same wymagania względem przyszłej Au Pair: wożenie dzieci, opieka nad młodszymi, sprzątanie, pranie i gotowanie. Praca także w weekendy. Auto tylko i wyłącznie do wożenia dzieci, jeśli chciałabym podjechać do Sacramento w celach prywatnych, że tak to ujmę, musiałabym jechać busem albo chyba "na stopa" haha. Załączyli całą listę rzeczy, które nie mogą się znajdować w ich domu - były tam na przykład jajka i mleko! :o Podziękowałam im w e-mailu, nie chciałam nawet umawiać się z nimi na Skype. Zeszli z roomu bez słowa, nie odpisując nawet na maila. No cóż, to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że było z nimi coś nie tak.


Match #15
lokalizacja:  Westport, Connecticut - ponad godzina do NYC 
dzieci: czwórka: chłopcy (6,6,4) + jedno w drodze - hostka w ciąży
APiA

Właściwie rodzinka widmo. Weszli na room i się nie odezwali. Za namową mojej konsultantki, napisałam im pierwsza maila, że nie jestem zainteresowana, żeby nie blokowali mi roomu. Podziękowali za szczerość, życzyli powodzenia i tyle ich widziałam.


Match #16
lokalizacja: Castro Valley, California - pół godziny do San Francisco
dzieci: jedno - dziewczynka (2 latka)
APC

Mój PM. Opiszę ich w osobnym poście!


Match #17
lokalizacja: Boston, Massachusetts / Virginia Beach, Virginia
dzieci: trójka -dwóch chłopców (2 latka, 3 miesiące), dziewczynka (4 letnia)
APiA

Rodzina widmo. Najśmieszniejsze było to, że w automatycznym mailu dostałam informację, że mieszkają w Virginia Beach, a w swoim liście pisali, że są z Bostonu. 



CDN


wtorek, 23 czerwca 2015

MOJA MATCHOWA HISTORIA PART. 1 (matche 1- 8)

Postanowiłam opisać wszystkie rodziny, które miałam w procesie matchingu (poszukiwania host rodzinki).
Krótka ściągawka dla niezorientowanych: match - dopasowanie z rodzinką, mówiąc kolokwialnie - familia wbija Ci na profil jako zainteresowana naszą osobą. Natomiast PM (perfect match) jest wtedy, kiedy jesteśmy już zdecydowani na daną rodzinkę, by z nimi zamieszkać, a ona jest zdecydowana wybrać nas na swoją Au Pair.
Moja historia jest ciut bardziej skomplikowana. Miałam już PM kilka miesięcy temu, z moim pierwszym matchem. Jednak z czasem dowiedziałam się wielu rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia, więc zostałam zmuszona zrezygnować z nich i zacząć poszukiwania od nowa.
Moją agencją jest APC, w międzyczasie zapisałam się również do APiA.
Nie przedłużając:

Match #1
lokalizacja: Bay Shore, New York - godzina do NYC
dzieci: trójka - chłopcy (7 lat, 4 lata), dziewczynka (2 lata)
APC

Były PM. Był to mój pierwszy match, co wiązało się z ogromnymi emocjami. Pojawili się 3 dni po otworzeniu roomu (profilu). Na początku byłam nastawiona do nich sceptycznie, jednak z czasem coraz bardziej się do nich przekonywałam (niestety). Schedule (teoretycznie): 7 - 15:30, weekendy wolne. Oferowali auto. Mieszkali niedaleko oceanu, na Long Island. Blisko znajdowało się mnóstwo plaż. Umówiliśmy się na skype - była to, jak można się domyślić pierwsza rozmowa z rodzinką, więc towarzyszył temu wieelki stres. 2 dni później, podczas drugiej, bardzo krótkiej rozmowy spytali się, czy chce zostać ich Au Pair. Cała w skowronkach, zgodziłam się. Niestety, jak się później dowiedziałam, wszystko co oferowali było jedną wielką ściemą.



Match #2
lokalizacja: Fort Washington, Pennsylwania - pół godziny do Philadelphii
dzieci: trójka - dziewczynki (5 lat, 3 lata, 10 miesięcy)
APC

Rodzinka z trzema małymi, jasnowłosymi dziewczynkami. Weszli na room dzień po matchu nr 1. Rozmawiałam z mamą dzieci na skype. Interview to było bardzo dziwne - hostka chodziła z telefonem po domu, dzieci płakały, było strasznie chaotycznie. Dużo nie zrozumiałam, mówiła bardzo szybko, chociaż pewnie też w dużej mierze było to spowodowane moim stresem. Generalnie była bardzo miła, ale sprawiła wrażenie bogatej amerykanki - opowiadała o dużej galerii handlowej, która znajduje się niedaleko ich miejsca zamieszkania oraz o tym, że ma sprzątaczkę, bo lubi czystość. Chciała, żebym także porozmawiała z jej mężem kilka dni później, ale wysłałam jej wiadomość, że znalazłam już PM.


Oraz matche po ponownym otworzeniu roomu:

Match #3
lokalizacja: La Grange Park, Ilnois - pół godziny od Chicago
dzieci: czwórka - dziewczyny 19 lat, 4 latka, bliźniaki 2 miesięczne (dziewczynka + chłopiec)
APC

Jak zobaczyłam ten match pomyślałam: hoho o nieeee. Trójka małych dzieci, 2 miesięczne bliźniaki i 4 latek, dużo pracy, brak auta. Plus 19 letnia córka, która pewnie by imprezowała, a ja siedziałabym z dziećmi w domu haha. Jedyne co było świetne to pokój dla Au Pair - jak z bajki <3 Ogromne duże łóżko, mnóstwo okien. Podziękowałam im w e-mailu, argumentując, że taka liczba małych dzieci to zbyt wiele dla mnie.



Match #4
lokalizacja: Yardley, Pensylwannia - godzina do Philadelphii, 1,5 godziny do NYC
dzieci: dwóch chłopców (5 lat, 10 miesięcy)
APC

Polska rodzinka - oboje rodziców byli Polakami. Chcieli polską Au Pair, żeby mówiła do dzieci po polsku. Dla mnie to z góry ich skreśliło, ponieważ bardzo zależy mi na rozwijaniu mojego angielskiego. Poza tym lokalizacja była po prostu słaba - daleko zarówno do Phily, jak i do NYC. Podziękowałam im w e-mailu.



Match #5
lokalizacja:  Mill Valley, California - 15 minut od San Francisco
dzieci: dwie dziewczynki (2,4 latka)
APC

Bardzo ucieszyłam się widząc match z Californii! Pamiętam, że jeszcze dzień wcześniej narzekałam dziewczynom, że nie mam żadnych rodzinek z ciepłych stanów. A tu bum! 15 minut od cudownego San Francisco, po drugiej stronie Golden Gate Bridge. Wiek dzieci był w porządku. Jednak mina mi zrzedła czytając ich aplikację. Pisali, że szukają niezależnej Au Pair, która nie będzie chciała ciągle spędzać czasu z rodziną, tylko ma cieszyć się wolnym czasem w swoim pokoju lub wychodząc ze znajomymi. Czyli generalnie szukali pracownika, który po skończonej pracy idzie do siebie. Rozmawiałam z nimi na skype, wstałam specjalnie o 5 rano haha. Poruszyłam tą kwestię "niezależności" podczas rozmowy, hostka powiedziała, że nie szuka kolejnej córki, że Au Pair nie będzie członkiem rodziny. Możliwe, że są dziewczyny, którym taki układ pasuje, jednak ja zdecydowanie do takich nie należę.



Match #6
lokalizacja: Cottage Grove, Minnesota - 15 minut do Minneapolis
dzieci: trzech chłopców (3 latka, 1,1 - roczne bliźniaki)
APC

Mieli przecudowny list! Pełen entuzjazmu, mnóstwo zdjęć synków, rodziny, domu, ich aktualnej Au Pair (z Niemiec). Umówiliśmy się na skype, chociaż czułam, że nic z tego nie będzie (za dużo dzieci i kiepska lokalizacja, lubili być wśród natury). Podczas interview nie byli wcale tacy zachwycający jak w liście, rozmawiało się dobrze, ale nie zauroczyli mnie. Nie odezwali się już więcej.



Match #7
lokalizacja: Northport, Alabama - pod Tuscaloosa
dzieci: dwie dziewczynki (1,1 - roczne bliźniaczki)
APC

Rodzinka z ciekawego stanu, jakim jest Alabama. Raczej nie ma tam zbyt dużo Au Pair. Niestety, mieszkali w maleńkiej miejscowości, a do większego miasta (Birmingham) były aż 2 godziny. Pamiętam, że mieli dwa psiaki - Chihuahuaę i Golden Retrievera - ten drugi jeździł z hostem do pracy. Rozmawiałam z hostką - przecudowna kobieta. Interview trwało godzinę, ale czułam się jak na pogaduszce z koleżanką! Jej mąż pracował w tygodniu poza domem, widywali się głównie w weekendy. Mieli aktualnie Au Pair z Kolumbii, która pomagała im bardzo dużo, czasami wstawała nawet w nocy do dzieci. To nie dla mnie! Bałabym się, że będą oczekiwać ode mnie tego samego. Dwójka dzieci, które właśnie zaczynają chodzić byłaby zbyt wielkim wyzwaniem, więc byłam zmuszona im odmówić.



Match #8
lokalizacja: Portola Valley, California - 45 minut do San Francisco, 30 minut do San Jose
dzieci: dwie dziewczynki (3,1)
APC

Kolejna rodzina z Californii! Mieszkali w małej miejscowości, lecz stosunkowo łatwo można dostać się do większych miast (SF, SJ). Matka pielęgniarka, jak można się domyślić - pracująca w weekendy, mająca bardzo nieregularny tryb pracy, ojciec miał knajpę w centrum San Francisco - również pracował w weekendy. Au Pair dostawałaby grafik z około dwutygodniowym wyprzedzeniem. Mieli aktualnie AP z Niemiec. Rozmawialiśmy na skype, jednak bardzo się rozczarowałam. Wcale nie prowadzili rozmowy. Hostka sprawiała wrażenie niezainteresowanej, host był całkiem w porządku, ale to zdecydowanie nie było to.


Kolejne matche w następnym wpisie!

Agata

START

Let's begin! W końcu zebrałam się w sobie i postanowiłam założyć bloga. Mam już jakieś doświadczenie w tej dziedzinie, jako że mając lat 12 byłam zapaloną blogerką, piszącą głównie o psach i kotach, a także organizującą liczne konkursiki i sprzedającą brokatowe napisy za "komcie". Jest to więc wielki powrót po latach!
Może kilka słów o mnie i o blogu. Mam na imię Agata. W tym roku skończyłam technikum logistyczne. Jako że nie miałam dokładnie sprecyzowanych planów co chciałabym robić po szkole średniej, a perspektywa zakuwania przez kolejne 5 lat na studiach niekoniecznie napawała mnie entuzjazmem, postanowiłam zrobić coś lekko szalonego - wyjechać na drugi koniec świata i zostać amerykanko (czyt. wziąć udział w programie Au Pair w USA). Na blogu będę starała się przybliżyć tematykę tegoż właśnie programu, znajdziecie tu porady przedwylotowe jak i opowieści pisane prosto z USA. Sama uwielbiam czytać takie blogi, więc pomyślałam, że świetnie byłoby mieć takie swoje miejsce w sieci, gdzie mogę pokazać wszystko z mojej perspektywy. Z pewnością za kilka lat ten blog będzie niezwykłą pamiątką. Jednak nie będę ograniczać się tylko do tematu Au Pair - interesuje mnie także bardzo szeroko pojęty lifestyle.
Do następnego!  

                                       Agata